UWAGA! Akcja mojego opowiadania umiejscowiona jest podczas trwania szóstego roku nauki w Hogwarcie. Wydarzenia zawarte w tomie szóstym i siódmym nie mają żadnego wpływu na tę historię. Charaktery postaci mogą różnić się od tych wykreowanych przez p. Rowling. || Miło by mi było bardzo, gdybyście zostawiali jakiś ślad po sobie w postaci komentarza, to dużo dla mnie znaczy i motywuje mnie do dalszego pisania. Z góry dziękuję~

niedziela, 17 stycznia 2016

011. I saw the flames burn out in your eyes

Felicity opierała się o drewniany filar, trzymając ręce skrzyżowane pod piersiami i obserwując uważnie Hermionę, która od kilkunastu minut rozglądała się po sklepie. Wszyscy rozmawiali o balu, dziewczyny z entuzjazmem szukały przebrań i oglądały pięknie zdobione maski. Ceny niektórych z nich sięgały kilkuset galeonów i wysadzane były rubinami, diamentami i innym drogimi kamieniami. Wybór był ogromny, na szczęście również wśród tańszych modeli. Chłopcy nie podchodzili do tego z taką radością i wybierali najprostsze stroje, chcieli mieć to szybko z głowy. Gryfonka bardzo chciała poprawić przyjaciółce jakoś humor, dlatego wyciągnęła ją na te zakupy. Planowała też coś jeszcze. Wysłała rano Malfoyowi liścik, w którym przekazała mu miejsce i godzinę spotkania. O szesnastej miała zamiar zaprosić Felicity na piwo kremowe do niedawno otwartej w wiosce knajpki. Piętnaście minut później miał pojawić się Ślizgon, a ona chciała chwilę wcześniej wymknąć się do toalety i obserwować ich spotkanie. O ile chłopak miał w swoich planach wyjście do Hogsmeade.
- Spójrz jaka śliczna, idealnie do ciebie pasuje! - Hermiona podeszła do niej z wieszakiem, na którym wisiała bardzo fikuśna sukienka.
- O ile chcę wyglądać, jakbym się urwała z cyrku.
- Przecież to świetny motyw przebrania! - Szatynka popchnęła ją w kierunku przymierzalni. - Nie marudź, chcę ją na tobie zobaczyć. Raz, dwa! - Felicity z rezygnacją wymalowaną na twarzy wzięła od niej sukienkę i mamrocząc coś pod nosem poszła się przebrać. Gryfonka w tym czasie postanowiła znaleźć pasujące do stroju buty i dodatki. Miała pewną wizję w głowie i coraz bardziej jej się to wszystko podobało. Zaczęła się poważnie zastanawiać nad kupieniem czegoś także dla siebie. - Już?
- Wyglądam, jakbym naprawdę uciekła z cyrku.
- Załóż jeszcze te buty. - Wsunęła przez szparę pod drzwiami parę czarnych butów na obcasie i czekała aż Farnese będzie gotowa. - Pospiesz się, chcę cię zobaczyć... - Skrzypnięcie zawiasów sprawiło, że od razu spojrzała w stronę przymierzalni. I na chwilę odebrało jej mowę.
- Mówiłam, istny cyrk - jęknęła blondynka nie chcąc nawet spoglądać na swoje odbicie w ogromnym lustrze. Nie miała już w ogóle ochoty iść na ten cały bal, a te zakupy szybko zaczęły ją męczyć. Dała się na dodatek namówić do założenia tej śmiesznej sukienki.
- Wyglądasz... fantastycznie. Naprawdę! - Nie pozwoliła jej wrócić do przymierzalni i pociągnęła ją do zwierciadła. - Potrzebujemy jeszcze kilku dodatków i będzie idealnie. Spójrz na siebie wreszcie.
Felicity westchnęła ciężko ale otworzyła oczy i spojrzała na swoje odbicie. Faktycznie, nie prezentowało się to wszystko najgorzej, ale jednak nie czuła się do końca swobodnie. Góra sukienki była prosta, bez żadnych ramiączek, z błyszczącego materiału. Nie miała pojęcia jakim cudem sukienka tak dobrze się na niej trzymała pomimo tego, że odkrywała sporą część pleców. Jednak to dół sukienki był powodem jej wątpliwości. Czarny materiał z przodu sięgał mniej więcej do połowy jej ud. Tył natomiast był bogato podszyty srebrnym i czarnym tiulem. Buty, które przyniosła Hermiona były bardzo ładne i pasowałyby nie tylko do tego stroju.
- Masz rację, najgorzej nie jest. Ale nie czuję się zbyt dobrze. - Odgarnęła sobie włosy z karku, kiedy Gryfonka zapinała jej na szyi aksamitną wstążkę z przypiętym do niej pentagramem.
- Odpowiedni makijaż i fryzura, pasują maska i jesteś gotowa na bal.
- A co z tobą? Musimy poszukać czegoś dla ciebie. - Wydawało się, że Felicity nieco się rozchmurzyła.
- Jeszcze nie wiem, czy w ogóle pójdę. Wciąż nie dostałam odpowiedzi od Wiktora.
- Później już nie będzie czasu, musimy ci znaleźć coś dzisiaj. Chcesz zostać księżniczką? - parsknęła cicho śmiechem wskazując na długą do ziemi błękitną sukienkę z ozdobnym gorsetem i długimi rękawami.
- Mogłoby być zabawnie, ale już chyba z tego wyrosłam. Chciałam coś prostego, klasycznego.
- Dla siebie to coś prostego, a mi kazałaś założyć tę kieckę? Nie ma mowy!