UWAGA! Akcja mojego opowiadania umiejscowiona jest podczas trwania szóstego roku nauki w Hogwarcie. Wydarzenia zawarte w tomie szóstym i siódmym nie mają żadnego wpływu na tę historię. Charaktery postaci mogą różnić się od tych wykreowanych przez p. Rowling. || Miło by mi było bardzo, gdybyście zostawiali jakiś ślad po sobie w postaci komentarza, to dużo dla mnie znaczy i motywuje mnie do dalszego pisania. Z góry dziękuję~

poniedziałek, 5 stycznia 2015

001. Suddenly my eyes are open

- Ronaldzie, jeśli jesteś zazdrosny, przyznaj to otwarcie. Nie musisz mnie gnębić na każdym kroku. Nikt nie ma ochoty tego słuchać, a już na pewno ja nie mam na to ochoty - wycedziła przez zęby, odwracając się i kierując do wyjścia z pokoju wspólnego. Ron zaczerwienił się niemal po same cebulki rudych włosów. Nie spodziewał się, że Hermiona tak szybko straci cierpliwość. Zwykle trwało to dłużej. Ginny chciała powstrzymać przyjaciółkę, i już nawet wstała, aby to zrobić, ale zrezygnowała widząc złość wymalowaną na twarzy Granger. Potrzebowała teraz spokoju i samotności. Gdyby ktoś jej przeszkodził w szybkim przemierzaniu korytarzy byłaby skłonna potraktować go jakimś złośliwym zaklęciem. Mało prawdopodobne, aby spotkała teraz jakiegoś ucznia, było po jedenastej. Mógł jednak napatoczyć się jakiś prefekt, albo, co gorsza, znienawidzony przez wszystkich uczniów woźny, Argus Filch. W kwestii innych prefektów i prefektów naczelnych sprawa była prosta, można było się dogadać, chyba, że trafiłaby na Ślizgona, wtedy sprawa nie była już taka łatwa i przyjemna. Usiadła u szczytu schodów w sali wejściowej, patrząc pustym wzrokiem w przestrzeń. Nie wiedziała ile czasu minęło; może kilka minut, może nawet godzin. Nie obchodziło jej to teraz za bardzo. Mogła zarobić szlaban, albo minusowe punkty dla domu, gdyby przyłapał ją o tej porze jakiś nauczyciel. Lata spędzone w towarzystwie Harry'ego i Rona źle na nią wpłynęły pod tym względem. Zdarzało jej się więcej pyskować, naginała przepisy; wiele razy wpakowała się w tarapaty przez nich. Zawsze była taka idealna. Idealnie uprasowana spódniczka i bluzka, skarpetki równo podciągnięte. Zawsze przygotowana na zajęcia i do egzaminów. Nie łamała zasad, była grzeczna i posłuszna. Przez wakacje przemyślała kilka spraw. Nie mogła wiecznie naprawiać błędów, które popełniali jej przyjaciele, nie mogła być ciągle poprawna. Od początku nauki w Hogwarcie starała się odzyskiwać punkty, które tak bezmyślnie tracili inni. Pomagała profesorom po zajęciach w drobnych pracach, uczyła się po nocach, aby na pewno dostać jakiekolwiek punkty, spędzała niemal każdą wolną chwilę w bibliotece. Urabiała sobie ręce po łokcie, aby uzyskiwać punkty. I co z tego miała? Zazdrosnego rudzielca, który ciągle czegoś od niej wymagał, i Harry'ego, który przyciągał kłopoty na każdym roku, i to żeby raz. Pomagała im w pracach domowych, ćwiczyła z nimi zaklęcia, podpowiadała na eliksirach. W tym roku postanowiła się zmienić. Postanowiła sobie, że zacznie żyć i uczyć się dla siebie. Oczywiście nie mogła tak po prostu postawić na nich krzyżyka. Wciąż oferowała im swoją pomoc. Jednak tylko wtedy, kiedy ich złe wyniki w nauce był spowodowane problemami, na które nie mieli wpływu. Ćwiczyła z Ronem zaklęcia, nigdy nie był w nich za dobry. Harry'emu pomagała w wypracowaniach w sezonie rozgrywek Quidditcha. Nie robiła tego jednak za darmo. Wymyślała im pewne zadośćuczynienia. Jako prefekt miała pewną władzę nad uczniami, ale nie każdy był łagodny jak baranek, potrafili się stawiać. I wtedy wykorzystywała dług, jaki chłopcy u niej mieli. Odgrywali się na niepokornych uczniach rzucając na nich niekrzywdzące, złośliwe zaklęcia, albo podrzucając im różne nieprzyjemne gadżety od Zonka. Ona jednak zawsze miała czyste ręce. Zgadzali się na to, wiedząc, że bez pomocy dziewczyny w nauce obleją przy pierwszym lepszym teście.
- Granger, szlamo, co robisz o tej porze poza pokojem wspólnym swojego śmierdzącego domu? - Och, ten okropny głos poznałaby wszędzie. Zimny, oślizgły i chytry, jak serce właściciela i dom do którego należał. Draco Malfoy. Postrach młodszych i niekiedy starszych uczniów. Szkolny wróg numer jeden, i co najgorsze, również prefekt.
- A ty, Malfoy? - zapytała równie zimnym tonem, wstając ze schodów i patrząc na niego z góry. Dzieliło ich kilkanaście stopni.
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - mówiąc to, wyciągnął z kieszeni różdżkę. - Nikt cię nie nauczył, że to bardzo niegrzeczne?
- Równie niegrzeczne jest nazywanie kogokolwiek szlamą. - Nie chciała, aby sytuacja rozwinęła się w kierunku pojedynku. Jednak także wyjęła różdżkę. Wolała być przygotowana. - Malfoy, radziłabym ci stąd zniknąć. Inaczej zarobisz szlaban.
- Mógłbym powiedzieć to samo o tobie. - Uśmiechnął się przebiegle. Nie mogło to oznaczać niczego dobrego. Blondyn spojrzał przez ramię na korytarz prowadzący do lochów. Zerknęła tam ukradkiem i zbladła ze strachu. Z mroku wyłonił się profesor Snape. Drugi najbardziej znienawidzony człowiek w zamku, zaraz po woźnym.
- Dobry wieczór, panie profesorze. - Powiedziała niepewnie i schowała różdżkę do tylnej kieszeni spodni, schodząc kilka stopni w dół.
- Granger, o tej porze powinnaś być w łóżku, nie tutaj. Jak się wytłumaczysz?
- Panie profesorze, z całym szacunkiem, ale Malfoy również..
- Mówimy teraz o tobie, panno Granger. Minus dwadzieścia punktów dla Gryffindoru. I radziłbym panience natychmiast wracać do siebie, jeśli nie chcesz, abym odebrał wam kolejne punkty.
- Ależ profesorze...!
- Minus dziesięć punktów. Jeszcze jedno słowo i zarobisz szlaban. - Wiedziała, że Snape wymyśli coś okropnego, była tego pewna, ale nie mogła tak po prostu zostawić sprawy Malfoya w spokoju.
- Może pan odebrać nam nawet pięćdziesiąt punktów i chętnie przyjmę karę, ale Malfoy także ma zostać ukarany - mówiła wystarczająco poważnie, aby Severus zerknął przelotnie na blondyna. Przez twarz Ślizgona przemknął ledwo widoczny grymas.
- Ma panienka rację. Oboje stawicie się w moim gabinecie w środę o dziewiętnastej. Każda minuta spóźnienia ukarana będzie minusowymi punktami dla domu. Życzę udanej nocy. I widzimy się jutro rano na zajęciach. - Odwrócił się napięcie i zniknął w tym samym mroku, z którego przyszedł. Hermiona spojrzała na Malfoya nie wiedząc, czego ma się spodziewać. Z ostrożności wolała trzymać dłoń zaciśniętą na różdżce.
- Pożałujesz tego, Granger. Mój ojciec się o tym dowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam nadzieję, że się podobało. Krytyka, miłe słowa, złe słowa - każda opinia jest ważna ヾ(@°▽°@)ノ