UWAGA! Akcja mojego opowiadania umiejscowiona jest podczas trwania szóstego roku nauki w Hogwarcie. Wydarzenia zawarte w tomie szóstym i siódmym nie mają żadnego wpływu na tę historię. Charaktery postaci mogą różnić się od tych wykreowanych przez p. Rowling. || Miło by mi było bardzo, gdybyście zostawiali jakiś ślad po sobie w postaci komentarza, to dużo dla mnie znaczy i motywuje mnie do dalszego pisania. Z góry dziękuję~

piątek, 15 stycznia 2016

009. Pierce her skin and make her fall in love with me

- Teraz... - wydyszał nie opuszczając różdżki - ty tego pożałujesz.
- Przekonamy się jeszcze!
- Możesz sobie być waleczna i szczekać tak dalej ale nas jest dwóch - warknął Harper celując w nią różdżką i uśmiechając się paskudnie, jak na wychowanka Domu Węża przystało.
- I co taki kretyn jak ty może mi zrobić?
- Pamiętaj, skarbie, że to my mamy różdżki, nie ty. Więc lepiej bądź już grzeczna bo zrobię się dużo bardziej nieprzyjemny niż Harper. A tego przecież nie chcemy, prawda? - Dziewczyna obserwowała uważnie piątoklasistę, który zbliżał się do niej powoli wciąż z tym okropnym uśmiechem. Graham stał jej na drodze i gdyby chciała umknąć przed jakimś zaklęciem między ławki wpadłaby prosto na niego. Cóż, umiała liczyć i oceniła swoje szanse na bliskie zeru. - Więc skończmy te przekomarzanki i zacznijmy to, po co tu przyszliśmy.
- Widzisz, Farnese? Jest dużo łatwiej i przyjemniej kiedy nie zgrywasz dzielnego Gryfona.
- Chciałbyś - syknęła, kiedy chłopak był naprawdę blisko, a ona za plecami czuła już zimną powierzchnię kamiennej ściany. Wzdrygnęła się, gdy Harper dotknął wierzchem palców jej policzka. Oddychała już nieco szybciej i kiedy Ślizgon to dostrzegł, zaśmiał się okropnie.
- Tak lepiej, ślicznotko. Wreszcie się boisz. - Dziewczyna spuściła wzrok czując jak chłopak końcem różdżki podsuwa jej spódniczkę do góry. To było już dla niej zdecydowanie za wiele i w którymś momencie nadepnęła Harperowi z całej siły na stopę i wyrwała mu z dłoni różdżkę. Montague może i był typem przygłupiego osiłka ale refleks miał całkiem dobry i musiała naprawdę uważać, kiedy próbowała się jednocześnie skupić na rzucaniu zaklęć i unikaniu Ślizgonów, którzy byli już naprawdę wściekli.
- Użyj różdżki, kretynie!
- Crucio! - Harper był w takim samym szoku, w jakim była Felicity w momencie, w którym zaklęcie zwaliło ją z nóg i uderzyła plecami o ścianę. W palcach obtartej dłoni wciąż ściskała różdżkę i z trudem podnosiła się z podłogi. Graham ponownie wycelował w nią różdżką ale Harper ruchem dłoni kazał mu zaczekać.
- Dalej będziesz taka odważna? - Piątoklasista kucnął przy niej i odgarnął jasne włosy z jej twarzy. Dziewczynie ciekła krew z nosa i była dużo bledsza niż normalnie.
- Jesteście popierdoleni! - Otarła usta z krwi wierzchem dłoni i magicznie odrzuciła go od siebie. Montague nie udało się uniknąć zaklęcia rozbrajającego i różdżka wyleciała mu z ręki, ale Harper złapał ją w powietrzu chwytem godnym dobrego szukającego.
- Dużo zyskuję przy bliższym poznaniu, ale ty chyba tego nie doczekasz - mruknął i błyskawicznie ją rozbroił chcąc odzyskać swoją różdżkę. Graham opierał się o ławkę oddychając ciężko i spoglądając czasami z nienawiścią na dziewczynę. - Montague, żyjesz?
- Pożałuje tego - warknął siódmoklasista prostując się i robiąc chwiejny krok w jej stronę. Harper podał mu różdżkę, ale ten wyminął go idąc powoli w stronę Krukonki. - Rozprawię się z nią gołymi rękami.
Felicity przywarła plecami do ściany kiedy Ślizgon do niej podchodził. Wiedziała, że nie ma żadnych szans w konfrontacji z nim jeden na jeden, na dodatek bez różdżki i zwłaszcza po tym, w jakim stanie zostawił ją Cruciatus. Montague nie należał do najinteligentniejszych ale budowę miał typową dla pałkarza i przebiegłość prawdziwego Ślizgona, szczególnie, kiedy jego ofiara nie miała dokąd uciec. Nie była w stanie długo się z nim szarpać i po chwili zostało jej już tylko płakanie z bezsilności. Chłopak był wulgarny i nie mogła znieść dotyku jego zimnych szorstkich dłoni na swojej skórze. Próbowała go powstrzymać ale Graham nic sobie nie robiąc z jej okładania go pięściami po torsie i ramionach złapał bez problemu oba jej nadgarstki w jedną dłoń i przycisnął jej ręce nad głową do ściany. Wiedziała, że gdyby poprosiła Harper na pewno by to wszystko powstrzymał. Nie mógłby być aż tak okrutny. Czując jak Ślizgon wsuwa dłoń w jej majtki nie pozostało jej nic innego jak z całej siły kopnąć go między nogi. Montague szybko ją puścił i osunął się na podłogę stękając i klnąc z bólu. Dyszała ciężko spoglądając na zwijającego się z bólu chłopaka. Ostatnie co zapamiętała to okropny ból wywołany Zaklęciem Niewybaczalnym i mocny cios w twarz po którym nastąpiła zupełna ciemność i cisza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam nadzieję, że się podobało. Krytyka, miłe słowa, złe słowa - każda opinia jest ważna ヾ(@°▽°@)ノ